To mówiąc z wybuchem czułości rzuciła się jej na szyję.
— A! że też się to już zmienić nie może!! — poczęła poruszając się i gestykulując Keperau. — W najlepszym razie będziesz musiała przedsięwziąć na nowo wychowanie jego, a męża edukować, zwłaszcza gdy nie bardzo jest młody i ma nałogi... to zadanie dla młodej kobieciny, ciężkie i nużące.
— Losy rzucone — odparła z westchnieniem Rolina, zamyślając się. — Chciałam raz się dobić do portu, baronowo moja, kobieta zamężna jest swobodną; rozumiesz mnie, gdybyśmy z sobą wyżyć nie mogli...
Keperau w ręce uderzyła.
— Ależ to lekarstwo heroiczne i lepiej się nie narażać na nie! — zawołała.
Niezmiernie poruszona listem i wiadomością, baronowa raz jeszcze poczęła czytać i rzuciła pismo na stół, pochyliła się nad koszem w którym stały kwiaty, powąchała heliotropu, urwała gałązkę rezedy, zwróciła się ku Rolinie. Łzy miała w oczach.
— Słuchaj, moja ty prześliczna — zawołała nagle. — Wszystko mi jedno! Ja się całe życie włóczę! Miałam jechać do Biarritz, potem do
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/507
Ta strona została uwierzytelniona.
161