Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/517

Ta strona została uwierzytelniona.
171

— Jego? tego genialnego gbura? ale mnie już zmęczył...
— A nadworny poeta?
— Nudził mnie... dziwak!
Inni nie lepiej wychodzili.
Baronowa w końcu wyznać musiała, że nic nie wie i nie rozumie. Pułkownikówna z całą swą dla niej otwartością pozorną, umiała z tego się tylko zwierzać co uznawała właściwem.
Nawet w chwilach największego poruszenia, panowała ustom swym i pamiętała, aby się całkiem nie zdradzić. Z towarzystwa baronowej pułkownikówna wiele sobie obiecywała.
Był to, co najmniej, przewodnik doświadczony. Nica nie była jej nieznaną, bo niegdyś, dawno, spędziła tam jakieś pół zimy, uciekłszy od szczurów w San Remo.
Keperau podejmowała się wszystkiego, znalezienia willi pięknej a nie drogiej, urządzenia życia, wyręczania Roliny w najtrudniejszych przygotowaniach, do których nieświadoma miejscowości i kraju Boehmowa, służyć nie mogła...
W dniu wyjazdu tłum się znalazł na dworcu kolei. Zarzucono wagon Roliny bukietami, a gdy wsiadła i wychyliła główkę żegnając swych wier-