Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/518

Ta strona została uwierzytelniona.
172

nych czarnemi oczyma, — z tysiąca westchnień złożone jedno jakby wielkie westchnienie pogoniło za odjeżdżającą.
I ona łzy miała na oczach, ale nie po Wiesbadenie; — z trwogi którą przyszłość ją napełniała.
Alti stał powiewając długo chustką i kapeluszem.
Wyglądał dnia tego strasznie, z rozwianym gorzej niż zwykle i rozrzuconym włosem, z potarganą brodą.
— Widzisz rzekł odwracając się do jednego ze swych znajomych, który na pół szydersko, pół litościwie na niego spoglądał — widzisz! masz na mnie przykład, iż człowiek nigdy sobie nie powinien pochlebiać, że jest zabezpieczony od ognia oczów kobiety. Gdyby na to było towarzystwo ubezpieczeń zaraz bym wziął polisę... Ale — ba!! z tym ogniem nawet starym igrać nie należy!
Najmniej parę miesięcy pęzel mi będzie drżeć w ręku, a, uchowaj Boże, portretu kobiecego, namaluję tę przeklętą cygankę!
— Mnie się zdaje — odpowiedział przyjaciel — że jak poetę leczy z miłości, gdy ją pięknie