Francuz, któremu uśmiechnęła się nadzieja ocalenia Roliny i pochwycenia znienawidzonego łotra — poweselał i stał się rozmównym.
— Jakżeście wy po długiem niewidzeniu Paryż znaleźli? — zapytał hrabiego.
— Ja? — rzekł Bongi — zupełnie takim jakim był. Przybyło mu ulic, domów, bulwarów, drzew i kamieni, ale charakter został ten sam, nawet heroiczna kuracya z pomocą petrolu nie poskutkowała.
— Tak, aleśmy się zmienili na republikanów — rzekł St. Foix.
— Myślicie? — rozśmiał się Bongi. — Imaginacya! Byliście republikanami za cesarstwa może, za republiki czuć u was imperyalistów...
Chcecie poznać co duch republikański, pojedźcie do moich Włoch, gdzie monarchia jest na tarczy, a w sercach stara miłość respublicae. Paryż jest sobie neutralnym zresztą Paryżem; wielkiem, olbrzymiem targowiskiem i salą balową, ale co do politycznych opinii, zasad, wszystko tu zaraz przedzierzga się w kwestyę osób. Dopóki mu płyną pieniądze i ludzie, Paryż nie pyta pod jaką pieczęcią.
Baron się zmarszczył nieco.
— Panie hrabio — rzekł dumnie — jesteś-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/526
Ta strona została uwierzytelniona.
180