Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/529

Ta strona została uwierzytelniona.
183

rykanin nie uszedł. Włoch jadł chciwie, ale pośpieszał, otarł usta prędko i stał w gotowości do towarzyszenia baronowi. Przed hotelem znalazłszy powóz, pośpieszyli do ambasady austryackiej. St. Foix przy liście z Wiednia miał kopię listu gończego.
Ale — stało się co Bongi przewidywał, hrabiego Beust’a nie zastali w domu. Pierwszy sekretarz ambasady obu tym panom nieznany przyjął ich bardzo zimno... Sprawa, nie zdawała mu się dość jasną, a żądanie dziwne... Wymawiał się od wszelkiego w niej urzędowego współdziałania; a bądźcobądź, chciał czekać na posła sam nie mogąc rozstrzygać nic.
Baron St. Foix zniecierpliwiony tem, nie puszczając hrabiego Bongi, który całem sercem rad był mu dopomódz, pojechał z nim do prefektury policyi. Prefekta nie znaleźli także, powiedziano im że pojechał do Elysée, a później przyjąć nikogo nie mógł.
Sekretarz po pilnem roztrząśnięciu sprawy, znajdował ją trochę dziwną, nie rozumiał pobudek dla których obcy ludzie, mogli jakiegoś oszusta ścigać, nie mając w tem żadnego interesu własnego. Wydawało mu się to — niewytłumaczonem.