dopiero gdy godzina odejścia rapidu minęła, powrócili na obiad do siebie.
Baron natychmiast pobiegł do biura, zapytać o p. de Maurène.
Spojrzano nań jakiemiś oczyma nieufnemi, gdy nazwisko to wymienił i sekretarz dał mu wiedzieć, że ten pan, nie czekając rapidu, zmieniwszy postanowienie — wcześniej hotel opuścił.
— Więc — podchwycił gorączkowo baron — więc... nie znaleźli go tu już, ci co go szukali?
Sekretarzowi twarz się wyjaśniła i odpowiedział z uśmiechem.
— Nie, ci panowie, którzy się o niego dowiadywali, już go nie zastali.
Francuz się za głowę pochwycił.
— Nom d’un nom! — zawołał. — Miał jechać do Marsylii.
— Tak mówił.
— Pociąg pośpieszny już odszedł?
Sekretarz znudzony badaniem, odpowiedział skinieniem głowy.
Baron się zapalił niezmiernie i doszedł do takiej zapamiętałości, iż oświadczył Bongiemu gotowość bodajby gonienia osobiście oszusta.
Bongi wielkie oczy na to zrobił.
— Kochany baronie — rzekł — wątpię aże-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/531
Ta strona została uwierzytelniona.
185