okazywała się zupełnie inną, szło więc jej tylko o to, aby się tu wśliznąć mogła? — rozumowała gospodyni — i zagryzała usta.
Po skończonem widowisku wszyscy w bardzo wesołem usposobieniu rozsypali się po salonach. Czekały na gości obficie zastawione bufety, a księżna ze zwykłą swą uprzejmością i humorem podjęła się sama czynić paniom honory kolacyi.
Wraz z innemi szła i Rolina, bardzo znowu skromna, z najmłodszemi towarzyszkami, i, jakby wynagrodzić chciała swe postępowanie za kulisami, przybrała minkę łagodną, spuściła oczki, wróciła do roli naiwnej.
Jednakże ile razy tych czarnych ocząt dwoje podniosły się na kogo i utkwiły w nim — zostawiały po sobie niezatarte wrażenie. Rolina z obrachowaniem systematycznem niemal obdarzała z kolei wejrzeniami temi otaczających; a dla każdego był w nich pewien odcień właściwy, wyraz coraz odmienny. Spotykając chłód, oczy jej zatrzymywały się dłużej, uporczywiej — gdzie pewną była łatwego zwycięztwa, nadaremnie siłą nie szafowała.
Kilku najmocniej rannych, w czasie wieczerzy zręcznie krążąc zdaleka, znaleźli sposób zbliżenia się, przemówienia, usłużenia jej.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
50