Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/589

Ta strona została uwierzytelniona.
11

Rolina palcem wskazała na górne piętro. Rozumiały się.
— Z tą kobiatą niema sposobu wyżyć, nie, mysimy się rozstać.
Baronowa stała zdziwiona i zadumana chwilę. Zdała się jej ta wiadomość nie bardzo przyjemna; była znużona już pobytem w drogiej Nicy i lękała się aby cały ciężar opiekowania się pułkownikówną nie spadł na nią.
— Możeż to być? — szepnęła.
— Nie może ale musi! Ona mi zatruwa życie, wymaga nadzwyczajnych rzeczy, chce mną rządzić. Pepi nudzi mnie wisząc nieustannie przy nas.. Raz trzeba to skończyć.
Keperau dumała.
— Jest-że to tak nieuniknione?
Rolina wstała z kanapki i zbliżyła się do baronowej, obejmując ją.
— Droga moja, jutro... ty mi tę łaskę zrobisz i przeniesiesz się do mnie. Sama pozostać nie mogę.
Lubiąca niezależność, mająca swe nawyknienia, nieznosząca w życiu kontroli, baronowa trochę zmięszana, uścisk jej oddała w milczeniu.
— Uspokój się, moje dziecko — rzekła — da-