my sobie jakoś rady. Mam nadzieję że niedługo będziesz czekała!
I ręką wskazała ku villi Maryi.
— Ale potrzeba... umieć się obejść z nim!
Drażliwy ten przedmiot, o którym Rolina mówić jeszcze nie chciała, niedługo zajmował żywy umysł pani baronowej, zwróciła się ku czemu nnemu.
— Na liście przybyłych — rzekła — wyczytałam wczoraj imię księżnej von Hoh-Winterburg i wnuka jej Rudolfa... z Wiednia.
Usłyszawszy nazwisko pułkownikówna drgnęła i zarumieniła się.
— Księżna, ja już dowiadywałam się o nią — dodała Keperau — ma być zrujnowana; jest to stary piękny ród, ale fortuna w gruzach...
— Księżna tu przybywa na zimę?
— Nie dla siebie — mówiła baronowa — dla biednego wnuka. Młody, śliczny chłopak, ale podobno skazany na śmierć suchotnik. Łudzą staruszkę że go klimat wyleczy; męczarnię mu tylko przedłużą. Widziałam go na pół siedzącego, pół leżącego przy starej, której głowa i ręce się trzęsą. Chłopak jak trup wygląda.
Rolinie zakochane w niej książątko przypo-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/590
Ta strona została uwierzytelniona.
12