Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/606

Ta strona została uwierzytelniona.
28

stawiały ten straszny obraz ludzi roznamiętnionych, nieprzytomnych, zapominających przeszłości swej i przyszłości, z całą rozmaitością wyrazów jakie namiętność na każdej twarzy wyciska inaczej; w każdym temperamencie rysując się odmiennie. Starzy, młodzi, szczęśliwi, przybici, rozgrzani, zdrętwiali, osłupieni rozpaczą, cisnęli się do tego stołu szczęścia, przy którym kilku bladych, zobojętnianych, przemienionych w machiny ludzi, zagarniało i odsuwało złoto...
Odegrywał się tu ten znany dramat stary, którego piąty akt przewidziany jest zawsze, a w którym każdy skazany, siebie sądzi wyjątkową istotą i sam jeden poi się nadzieją.
W milczeniu grobowem, przerywanem monotonnem — rien ne va plus — po którem następuje cisza głębsza jeszcze oczekiwania, słychać brzęk złota, szelest papierów, westchnienia, szmer, ciszę znowu. Jak trup blady, chwiejąc się na nogach odchodzi gracz, który już nic do postawienia nie ma, przeciska się nie widząc nikogo, idzie sam nie wie dokąd.
Zdala dostrzegł książę Radjan, starego jenerała Piotra Maksymicza, który siedział ponury zadumany, nad rulonikiem ostatnim.
Rolina wchodząca dumnie, potoczyła wzro-