Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/616

Ta strona została uwierzytelniona.
38

po namyśle, przekonawszy się że kłamstwo wszelkie byłoby niebezpieczeństwem, postanowiła mówić prawdę, ubierając ja tylko z kunsztem sobie właściwym... Wypocząwszy, poszła do zwierciadła poprawić ubranie, i uprosiła baronowę, ażeby księcia wezwała.
Zastał ją już siedzącą w fotelu, bladą, ale śmiało patrzącą mu w oczy i uspokojoną.
— Mości książę — odezwała się, wskazując mu siedzenie przy sobie — czuję że mam ze szlachetnym człowiekiem do czynienia, muszę mu się wytłumaczyć... Byłeś mi pomocą, jestem obowiązaną i do wdzięczności i do szczerości...
Jestem sierotą, mości książę, po ojcu moim został mi majątek szczupły. Nie mając opieki, szukać jej musiałam w zamążpójściu.
Człowiek którego książę widziałeś, poznał mnie w Wiedniu, gdzie bywał w najlepszych towarzystwach i żył na pańskiej stopie. Spotykałam go, między innemi, i u księżnej Matyldy T. Zaczął naówczas starać się o moją rękę; olśniewał wszystkich jakiemiś bajecznemi milionami, miałam wstręt nieprzezwyciężony do niego, choć wszyscy — przyjaciele i rodzina zmuszali do dania mu słowa.