Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/626

Ta strona została uwierzytelniona.
48

Przyjęto natychmiast gościa pożądanego. Rolina wybiegła na przeciw niego do saloniku, obie rączki wyciągając do niego.
— Tysiączne dzięki! — zawołała głosem wzruszonym — a! winnam wam tyle!
Spojrzała na niego! Oczy więcej jeszcze niż usta mówiły, młody książę nie władał już sobą, był podbity.
Keperau patrząca na powitanie z boku, mówiła w duchu.
— Niema ratunku — musi się poddać! Czarodziejka.
Uśmiechała się nieznacznie.
Rozmowa zaledwie potrąciwszy o tragiczny dzień wczorajszy, natychmiast przeszła na te ogólniki, któremi się tak doskonale mówi to czego jasno i wyraźnie wypowiedzieć nie można.
Jest to zawsze język początkującego uczucia lub bałamuctwa, które jego barwy przywdziewa, język, którym wobec stu osób, z pomocą oczów, mogą sobie dwie powiedzieć co chcą, nie rażąc nikogo, nie wtajemniczając słuchaczów.
Rozmawiano o niczem — a mówiono sobie wszystko — książę, który miał zabawić krótko, zasiedział się niechcący do zmroku.
Podano światło, podwieczorek, herbatę. Ro-