Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/636

Ta strona została uwierzytelniona.
58

wśród tego raju wiosny, musiał doznać tęsknoty do życia... do szczęścia... Najrozpaczliwsze usposobienie dawało się poić i upajać tym czarom, a młodość? — młodość musiała zrywać wędzidła i rzucać się w wymarzone światy, za rozkoszą, którą tchnęło wszystko.
Miałyżby ironią być te złote ramy stworzone do obrazu — nie mogącego istnieć?
Dwie wille sąsiadki Marya i Euzebia, ze swemi ogrodami i wstęgami kwiatów, stały teraz pobrawszy się za ręce, jak dwie siostrzyce uśmiechając się do siebie, a między mieszkańcami ich panowała taka błoga harmonia dni wiosennych, która jest więcej niż szczęściem ziemi, bo idealnym snem o niem.
Wśród ciszy wieczora słychać było zdala przylatujący szmer fali konającej na wybrzeżu i jakby dwojga serc bicie, z których jedno poruszała namiętność, drugie niecierpliwa żądza schwycenia tej upragnionej błyskotki, która przed niem ulatywała od dzieciństwa.
Jednego poranka tej wiosny, gdy książę Platon siedział przy śniadaniu licząc godziny oddzielające go od chwili, w której przyzwoicie mógł się ukazać u sąsiadki; powolny chód dał się słyszeć w ganku.