Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/638

Ta strona została uwierzytelniona.
60

jaknajmniej ludzi. Nicby w tem nie było nadzwyczajnego, wszyscy byliśmy młodzi, ale...
— Ale, cóż za, ale? — zapytał seryo książę Platon.
Stary jenerał trochę się zająknął.
— Hm? — rzekł — na czem się to skończy? Platonie Eutychjewiczu, jam stary przyjaciel rodziców twoich i wasz, nie tajcie przedemną. Mów prawdę. Jeżeli panna zacna i uczciwa, jakbym chciał wierzyć, to wy ją kompromitujecie, jeżeli się już nie lęka kompromitacyi i nie dba o to, rzecz dla was niebezpieczna.
Książę siedział bardzo spoważniawszy.
— Ja sam już o tem z wami mówić chciałem, Pietrze Maksymiczu — począł z wolna. Nie będę przed wami taił, kocham się w niej, na zabój. Jest to istota czarująca! niebiańska! Anioł w ludzkiem ciele! Kocham ją, jestem kochany, łatwo odgadniecie resztę.
— Właśnie że mi odgadnąć nic niepodobna — wtrącił jenerał. — Przecież się z nią nie ożenicie?
— Dlaczego, nie? — podchwycił książę.
— Jenerał spuścił głowę, przykro mu się tłumaczyć było.
— Mój drogi — rzekł zwolna — nie powin-