Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
61

Rolina. — Ciekawam dla czegobym przyjąć nie miała...
Pani Boehm pokręciła głową.
— Prezenta — rzekła zimno — zawsze do czegoś obowiązują, trzeba się za nie wywdzięczać.
Roztrzpiotana, śmiejąca się Rolina odpowiedziała wesoło:
— Sądzicie że mój uśmiech i spojrzenie nie są warte dyamentów?
— Szafujesz niemi do zbytku, stracą cenę — odezwała się Balbina.
Pułkownikówna poruszyła wzgardliwie ramionami, nie odpowiadając.
— Masz w ogóle teorye oryginalne — dodała Boehm.
— Nie zaprzeczam temu — śmiejąc się ciągnęła dalej Rolina. — Mam w istocie moje własne przekonania i poglądy, ale ich nie narzucam nikomu.
Krótkie milczenie przerwało rozmowę, pani Boehm usiadła opodal nieco i poczęła flegmatycznie:
— Ja też nie nabijam się z tem co myślę; ale dobrze życząc, trudno się nie odezwać czasem. Mając jak ty na celu wyjść za mąż i zrobić partyę świetną, nie idzie się do tego drogą, którą