Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/651

Ta strona została uwierzytelniona.
73

gdy pułkownikówna, śmiejąc mu się białemi ząbkami, podała rękę prowadząc do herbaty, szedł Piotr Maksymicz jak niewolnik zwyciężony i okuty.
Wieczór dokonał reszty.
Z naiwnością młodziuchnego dziewczęcia, niby nie umyślnie, nieostrożnie opowiadała mu epizody z życia swojego, które tak były wybrane, aby rozproszyły mroki przeszłości i oblały je światłem miłem.
Piotr Maksymicz bawił się, słuchał, wpadł w humor doskonały, a wychodząc ztąd późno całował rączki, któremi namuloną dłoń jego ściskała z takim zapałem jakby mu przez kilka tych godzin, ze trzydzieści lat ubyło.
Wyszedłszy w ganek, stary uściskał księcia Radjana i szepnął mu:
— Rusałka! czarodziejka!!
Nie dodał nic więcej, poszedł pokonany, z głową spuszczoną.
Teraz w kasino i wszędzie gdziekolwiek o pannie Maholich była mowa, gorąco brał jej stronę. Zazdrość mogła tylko szukać plam w tej istocie wyjątkowej!
Czas upływał bardzo mile. Codzień prawie czyniono coraz nowe wycieczki w okolice, a ksią-