wybierasz. Mężczyźni nie żenią się z temi co się im tak narzucają.
— Wiecie to zapewne z własnego doświadczenia — wtrąciła złośliwie spoglądając na nią Rolina, na której twarz wystąpił rumieniec. — Z tem wszystkiem — dodała — wierzcie mi, że ja też wiem jak z kim mam postąpić... Możecie się nie lękać tak o mnie!
I śmiała się długo, ironicznie, ognistemi dokoła rzucając oczyma.
Boehm zamilkła.
— Dziś — zawołała uspokoiwszy się Rolina — dziś, lub najdalej jutro możemy się niezawodnie gości spodziewać. Proszęż cię, spojrzyj na salon, ażeby wyglądał po ludzku, bo na ojca, który tam gospodaruje, nie można się spuścić.
Nie odpowiadając na ten wydany sobie rozkaz, pani Boehm zwróciła rozmowę.
— A ty co dzisiaj myślisz robić?
— Ja? — trochę się zadumawszy odpowiedziała Rolina — no, jeszcze nie wiem. Pomyślę. Na dworze mały przymrozek i słońce. Wszak prawda? Wyjdę trochę na przechadzkę... Jestem pewna że spotkam kogoś... Wrócę potem... Po obiedzie odpocznę z książką, zagram może tro-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/66
Ta strona została uwierzytelniona.
62