Mówiono po cichu iż byli na wojennej stopie oddawna.
Rozmiłowany do szaleństwa, książę wprędce jakoś ostygać zaczął, i natura do uległości nie nawykła w nim się odezwała. Rolina też panować chciała — musiała więc rozpocząć się walka, i dotąd jej końca podobno nie było. Nieprzyjacielskie zastępy stały naprzeciw siebie, zbrojne, wypatrując chwili, któraby zwycięski bój stoczyć dozwoliła.
Przez jakie stopnie przeszedł ten dramat małżeński — ile w nim było dla obojga wspomnień gorzkich, tego się tylko domyślać było można. Książę wobec świata był zawsze najlepszym z mężów, — Rolina się zdradzała. Znak to był iż słabszą się czuła.
Pierwsze miodowe dni w Castellamare spłynęły bez chmurki, Rolina zdawała się kochać męża, pragnęła z nim być samą, wyrzekała się świata: „Une chaumiere et son coeur!“... nie trwało jednak długo.
Pusto straszliwie jej było nad tą lazurową czaszą, neapolitańskiej zatoki — zaczęło być gorąco nieznośnie.
Zwiedzili Sorento i Capri, Rolina poziewała — męża znajdowała nudnym i monotonnym.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/663
Ta strona została uwierzytelniona.
85