Bolało to księżnę, tak dalece, że się kazała w policyi dowiadywać co się z niemi działo. Przyniesiono jej wiadomość że jakiś czas mieszkały na Józefstacie, ale się potem na wieś prawdopodobnie do Galicyi wyniosły.
Istnym przypadkiem potem, gdy księżna mało do kościołów uczęszczała, raz w czasie nabożeństwa, na którem ekscentryczną tualetę pokazać chciała, zdaleka spostrzegła Boehmowę, ale samą, bez córki.
Spojrzenie na nią zaintrygowało ją mocno, gdyż ze stroju skromnego ale wcale przyzwoitego, modnego nawet wniosła że się jej dobrze dziać musiało. Nie wahała się do niej przecisnąć (pięknej a strojnej pani ustępowano wszędzie, a nawet w kościele) Boehmowa choć poznała ją, nie śpieszyła z powitaniem.
Rolina zbliżywszy się do niej szepnęła.
— Czyż to się godziło tak o mnie zapomnieć! Szukałam was, dowiadywałam się...
Balbina milczała zrazu nachmurzona.
— Ja nie mieszkam w Wiedniu — odpowiedziała sucho i z urazą.
— Moja Balbino — odparła księżna — nie dąsaj się na mnie, zapomnijmy o tem co było, prze-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/669
Ta strona została uwierzytelniona.
91