baczmy sobie wzajemnie — chcę wam służyć, jeżeli w czem mogę.
— Dzięki Bogu, my nic nie potrzebujemy — odpowiedziała Boehmowa.
Podrażniona jeszcze bardziej tą wiadomością, Rolina nie odeszła od dawnej swej towarzyszki, dopóki jej, rozdobruchawszy, nie skłoniła aby z nią siadła do powozu i jechała do pałacu na Ring na dłuższą rozmowę.
Popłakawszy trochę, otarłszy łzy, Balbina zmiękła i dała się zabrać z kościoła. Wsiadłszy do powozu, historyi swojej nie potrzebowała opowiadać Boehmowej, gdyż to co wszyscy wiedzieli, i jej nie było obcem, a dziejów swojego serca, pożycia walki — wyjawić przed nią nie chciała. Przez dumę usiłowała się okazać — szczęśliwą.
Balbina znajdując ją opływającą w dostatkach, z tytułem jaśnie oświeconej, nie okazywała ani zdziwienia, ani zazdrości.
— Gdzież jest Pepi? — zapytała Rolina.
— Wyszła za mąż, jest na wsi — odpowiedziała Balbina.
— Za kogo?
— Boehmowa spojrzała na nią, zawahała się nieco, uśmiechnęła.
— Zamążpójście swe tobie trochę zawdzię-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/670
Ta strona została uwierzytelniona.
92