Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/676

Ta strona została uwierzytelniona.
98

— O! rozesłano zaproszeń wiele — uśmiechając się mówiła Rolina — w mieście niema ani koncertu, ani żadnego atrakcyjnego widowiska... Chi lo sà: może trochę łaskawych się znajdzie.
— Łaskawych! — przerwał Bongi — ale to wy łaskawi jesteście dla nich, że ich przypuszczacie po oglądania waszego oblicza!
Z hrabią dość poufale była Rolina.
— Jeden obiecany gość — szepnęła pochylając mu się do ucha — najmocniej mnie interesuje... (Mówiąc to patrzyła w zwierciadło i poprawiała czarne włosów pierścienie spadające na szyję białą i ramiona).
Wiecie kto? — Mój szwagier!
Hrabia go nie znasz może? Biedny człowiek kochał się niegdyś we mnie, byliśmy naówczas dziećmi. Ja nawet lubiłam go trochę. Polak, dobre serce, człowiek miękki, marzyciel, wieśniak... Ożenił się z moją siostrą przyrodnią, podobno dla tego że ona mu mnie przypominała Czem? nie wiem, bo jest blondynka, niebieskooka proste sobie dziewczę...
Ruszyła ramionami. Dziś zobaczymy się znowu! To zabawne!
Nadchodzący baron St. Foix, który, pomimo dziwnego obrotu losu, zawsze się liczył do plato-