Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/685

Ta strona została uwierzytelniona.
107

— Ale o tem oprócz ciebie, nie wie i nie powinien nikt wiedzieć — mówiła dalej z szyderskim śmiechem. — Dla świata ja muszę być szczęśliwą — i, przyznaj mi, noszę moją maskę tak że z pod niej łez krwawych i męczarni nie widać.
— Rolino, być ze to może! — krzyknął Bronisz.
— Cicho! — ciągnęła dalej rozgorączkowana księżna. — Chciałam się raz poskarżyć przed kimś... mogłam tylko tobie jednemu, ty jeden mnie kochałeś!
Piekło noszę w sobie — dodała — ale i jemu zatruję życie...
Nagle spostrzegła nadchodzących i, wesoło dokończyła.
— Signora Tritomi śpiewać będzie... chodźmy bliżej...
Pobiegła do salonu... Akompanjator uderzał pierwsze akordy, słuchacze zajmowali miejsca, Rolina sadzała swe przyjaciółki...
Cicho zrobiło się w sali, tylko Bongi nie puszczał barona, któremu długą jakąś historyę opowiadał.
— Nie a propor — rzekł do wyrywającego się. — Przywieziono z Nicy zwłoki tego biednego Rudolfa. Stara księżna która leżała chora, po