Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/687

Ta strona została uwierzytelniona.
109

chanym. — Słówko — ale — na osobności.
Książę Radjan, któremu pilno było do swoich, stanął krzywiąc się nieznacznie. Stary ten wielbiciel Roliny nudził go.
— Pilne to?
— Bardzo! — odparł St. Foix — pilne i ważne.
Przemknęli się w milczeniu do bocznego gabinetu, w którym oprócz kredensowych przyborów nie było nic.
Służba gospodarowała obok.
— Czytałeś książę gazety wieczorne?
— Ja? ja? — zawołał Platon — ale ja oprócz Gołosu nie czytam nic.
Francuz ściągając brwi, dobył z kieszeni złożony w kilkoro arkusz dziennika jeszcze wilgotny i palcem pokazał w nim miejsce jedno ks. Radjanowi.
Gospodarz obojętnie, lekceważąco poszedł z nim do lampy, począł czytać i — zwrócił się do barona blady i pomięszany...
— Miałażby to być prawda, czy tylko wymysł złośliwy? — zakrzyknął z namiętnością wielką.
— Prawdą jest wiadomość, a umieszczenie jej może być złośliwem — rzekł francuz. —