Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/688

Ta strona została uwierzytelniona.
110

Wymyśleć coś podobnego nikt nie mógł, są szczegóły...
Radjan stał blady i drżący.
— Jakież to może następstwa pociągnąć za sobą? — zapytał pomyślawszy.
— Żadnych innych, oprócz ewentualnego wezwania na świadectwo przed sądy. Mściwy amerykanin będzie umyślnie starał się zeznaniami uwikłać księżnę — i przed światem ją skompromitować.
— Nie mówiliście jej o tem? — odezwał się Platon.
— Ja? Za kogóż mnie macie? — zawołał baron. — Na cóż jej zatruwać ten wieczór? — Sprawa ta do was należy.
Platon się namyślał mnąc gazetę w ręku...
Mojem zdaniem — mówił baron — dla uniknięcia nieprzyjemności, natychmiast wyjechać potrzeba... Ztamtąd — wskazał na północ — nie ściągną was dla tak głupiej sprawy.
Radjan stał ciągle w myślach pogrążony, lecz zwolna odzyskując panowanie nad sobą i energię człowieka, który się nie nawykł lękać niczego.