Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/689

Ta strona została uwierzytelniona.
111

— Książę masz krewnych — powód do nagłego wyjazdu znajdzie się łatwo...
Nic nie odpowiadając Platon podał rękę francuzowi i uścisnął dłoń jego silnie... Wyszli razem z gabinetu, na którego progu gospodarz już twarz starał się wyjaśnić. W oczach jego można było dostrzedz jakby błysk jakiegoś szyderstwa, które się radowało cierpieniem czyjemś...
W salonie deklamował już sławny artysta, piękny wiersz Hamerlinga, — panowała cisza. Rolina odpoczywała nie słuchając wiersza, ale oczyma licząc swoje ofiary, i uśmiechając się tym, którzy poezyę poświęcali dla niej.
Bawiła się wybornie tymi ludźmi, których wprawiała w stan odurzenia, budziła w nich niedorzeczne nadzieje, karmiła jak kanarki, rzucając im po prószynce cukru — jutro gotując się struć ich zimnym sarkazmem i wyrachowaną obojętnością.
Stojący z boku ks. Platon spoglądał na nią z rodzajem politowania. Siedziała tak tryumfująca i spokojna, nie czując miecza damoklesowego zawieszonego nad głową.
Wieczór, jakby na przekór gospodarzowi,