Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.
69

Rolina przywięzywała wagę do tego spotkania, bo mimo całej pewności siebie, pewien niepokój odbił się przelotnie na twarzyczce, która zlekka pobladła. Wejrzeniem zdawała się badać usposobienie nadchodzącego, który z rozjaśnionem obliczem wesoło przywitał nadchodzącą.
— Dziś — odezwał się kłaniając Rolinie, która się zatrzymała — wcale nie miałem nadziei spotkania się z panią po wczorajszej tak nużącej zabawie.
— A! pan już wiesz o niej! — zawołała pułkownikówna ciekawie się wpatrując w niego, jakby odgadnąć chciała wrażenie, które na nim wiadomość ta uczynić mogła.
— Nie tylko ja, wie o niej już całe miasto — począł zwolna młodzieniec, który również ciekawym badał ją wzrokiem. — Jeden z naszych dzienników nawet, wyprzedzając inne, zdołał dziś rano dać już feljeton poświęcony pamiętnemu temu wieczorowi.
Rolina zarumieniła się mocno i zdradzała niepokój, który ją ogarnął.
— Dziennik? który? — zapytała głosem trochę niepewnym. — Przestraszyłeś mnie pan. Nie masz tego dziennika? Co on pisze?