z sobą, tylko cośmy się rozeszli, ale tak się zapomina.
Amerykanin powiódł też oczyma dokoła.
— Gdybyś pani pozwoliła towarzyszyć sobie — rzekł — moglibyśmy go wyszukać.
— Tak, przejdźmy tą ulicą — zawołała pułkownikówna spoglądając na zegarek — jeżeli go nie spotkamy, to się musiał u antykwaryusza zatrzymać, bo to jego pasya, dla której i o mnie zapomnieć gotów. Będę musiała sama pośpieszyć do domu... Kochany papa bywa roztargniony, a jeśli targuje jaką sewrską filiżankę...
— Mógłby dla niej o pani zapomnieć — wykrzyknął z emfatycznem oburzeniem amerykanin. — A! toby było nie do darowania! kto raz miał szczęście zbliżyć się do niej, ten do zgonu...
Rolina śmiać się mocno zaczęła.
— Czy i to w Ameryce za nowe uchodzi? — wtrąciła złośliwie go drażniąc. — U nas, w starej Europie to rzeczy tak spowszedniałe... A! mówmy lepiej o czem innem.
Don Esteban zmięszany zagryzł wargi.
— Wierzę bardzo — odezwał się chłodniej po namyśle — że pani wszystko już spowszednieć musiało. Codziennie słyszysz to z ust tysiąca. Na
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.
78