Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.
80

— Muszę powracać do domu! — przerwała pułkownikówna znowu spoglądając na zegarek.
— Niechże mi wolno będzie choć przez część drogi jej towarzyszyć — zapytał Don Esteban, dopraszając się tej łaski.
Uśmiechnęła się grzecznie Rolina, i natychmiast zwróciła ku Ringowi.
Szli razem powoli. Rozmowa o życiu wiedeńskiem, o zabawach, o wieczorze wczorajszym — w której panna mogła się z dowcipem i stosunkami popisać, których nie miała — ciągnęła się dalej. Amerykanin słuchał, śmiał się i był oczarowany. Nie można tylko było odgadnąć czy wymowa Roliny, czy jej wdzięki, którym się przypatrywał z cyniczną pożądliwością, większe na nim czyniły wrażenie.
Znajdowali się już blizko Opery, gdy sklep jednego z najsłynniejszych jubilerów pomijać im wypadło.
Amerykanin, jakby myślą jakąś pobudzony, stanął przy wystawie i zwrócił na nią uwagę Roliny, jak kusiciel niezręczny.
Zatrzymała się nieco pułkownikówna, ale, pomimo błyszczących za oknem kosztowności, zmierzyła je pogardliwem wejrzeniem i ruszyła ramionami.