Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
84

że dom nie stał pustką. Potwierdzało to drugie piętro, z białemi w nich zasłonkami.
Wszedłszy do środka, uderzał dziedziniec bardzo pański, z kolumnami i ozdobami w rodzaju tych, które pałac od ulicy przystrajały. W głębi widać było studnię do zbytku ornamentacyą uszkodzoną i pootłukaną okrytą i wspaniałe wnijście na wschody poważne, dziś trochę zapylone i zbrukane.
Głucha cisza panowała tu po dniach całych. Niezmiernie rzadko przesuwał się sługa w liberyi staroświeckiej, jasnej barwy z burtami zciemniałemi, z głową siwą i plecami zgiętemi wiekiem.
Szczebiotanie tylko wróbli, które się po gzemsach i rzeźbach gnieździły, ożywiało nieco martwy, coś w sobie cmentarnego mający dziedziniec, wyłożony kamiennemi płytami, popękanemi, wychodzonemi gdzieniegdzie lub od wilgoci mchami porastającemi.
Podwórzec ten jeśli nie rozmiarami to formami przypominał wnętrza starych genueńskich pałaców.
Drugie piętro wynajęte było jakiejś spokojnej i cichy żywot wiodącej rodzinie; pierwsze zajmowała księżna Zofia, babka młodego Rudolfa,