Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.
87

Stosunkowo obszerne i wysokie przedpokoje, salony ogromne ale ciemne, których wszystkie barwy przygasły i zlały się w jeden jakiś smutny koloryt starego gobelinu — wszystko to czyniło wrażenie jakby domu umarłych.
Z dawnego przepychu nic tu nie odjęto, ale też nic nie uczyniono aby go odmłodzić. Bardzo piękne sprzęty, któreby gdzieindziej mogły być podziwiane dla stylu i charakteru — tu ginęły niepostrzeżone w mglistej atmosferze sal pustych.
Hrabina, którą stary w spłowiałej liberyi sługa z poszanowaniem poprzedzał — musiała przejść dwa takie salony puste, nim się znalazła u drzwi białych i złoconych, których białość stała się żółtą, a złocenie czerwonem. Prowadziły one do mniejszego gabinetu, w którym przesiadywała zwykle księżna Zofia.
Pokoik ten, w którym na kominku ogień się palił, przynosząc z sobą życia trochę, świeższy był, czuło się w nim zamieszkanie; a choć meble wyginane białe i złocone, okryte wytartemi gobelinami, równie były zużyte jak te, które cały pałac zapełniały, tu jakoś zdawały się mniej zczerniałe i stare.
U okna, przy stoliczku który zarazem jako biurko służył, wykładanym drzewem, ozdobnym