Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.
91

ści oszczuplone, odłużone, okrojone z tego co najlepszem było i najdroższem — mogło zaledwie starczyć na wychowanie wnuka i na utorowanie mu drogi. Chłopak miał powołanie do wojska i zapewnione w niem najwyższe protekcye; babka łudziła się nadzieją, że przy pięknem imieniu, zdolnościach, pracą dawną świetność rodzinie przywróci.
Wychowanie młodego Rudolfa, po smutnem doświadczeniu na synu — trwożliwa staruszka otaczała nadzwyczajnemi, może zbytniemi ostrożnościami.
Trzymała go nieodstępnie przy sobie dopóki mogła, wybrała mu duchownego za pierwszego nauczyciela i przewodnika, a po ukończeniu studyów przy najpilniejszym dozorze — oddając go do wojska, z macierzyńską troskliwością starała się, aby towarzystwo które go miało otoczyć, było rękojmią trybu życia. Czuwali nad nim wszędzie, porozstawiani, niewidzialni aniołowie stróże.
Babka z obawy aby się w synu krew ojca nie odezwała, zniżała się aż do szpiegowania go, trwożyła najmniejszą płochości oznaką — szczególniej strzegąc aby nie wpadł w te sfery średnie, które się jej wydawały najniebezpieczniejszemi. Usiłowała go utrzymać w kołach arystokratycz-