— Cóż może mieć przeciw niemu? Młody, przystojny, majętny? odezwała się hrabina.
— Trzeba bo znać hrabiankę Elizę, mówił Leliwa. Nadzwyczaj trudna będzie w wyborze — nad wiek swój jest seryo i poważna... i rozumek...
— Pułkownik dziś jesteś w nader przyjazném usposobieniu? uśmiechając się rzekła hr. Laura.
— Dziś? ale ja dla tego dziecka, zawołał unosząc się Leliwa — jestem i byłem zawsze z istotném uwielbieniem... To jest coś niepospolitego, une ame d’élite!
— Przypomnij sobie pułkowniku, wtrąciła staruszka, cośmy tu o nich niedawno mówili: że one wszystkie, od babki począwszy, są do siebie podobne... Taką więc istotą wybraną być musiała i hrabina Julia?
— Że była zachwycającą — bo i dziś nią jest jeszcze — któż zaprzeczy? odezwał się Leliwa; ale jednak... ba! ba! ba! wielka różnica! Nigdy hrabina Julia nie miała za młodu téj powagi i takiego dziwnie nad lata rozwiniętego umysłu...
Leliwa doszedłszy do tego miejsca apologii swéj, dopiero się spostrzegł, że ona padała jak krople wody na skałę, nie czyniąc najmniejszego wrażenia na słuchającéj.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/122
Ta strona została skorygowana.