nioném o niéj przekonaniem, smutny i niepewny siebie odjechał do domu.
Zazwyczaj spowiadał się matce ze wszystkich swych uczuć i najtajniejszych myśli; tym razem postanowił dla jéj spokojności zamilczeć o dwóch urywkach rozmowy z Elizą i wrażeniu, jakie one na nim uczyniły, w przekonaniu, ża matka nie uwierzy mu, że go o pobłażliwość a biedną pannę o przewrotność posądzi. Kosztowało go to postanowienie ukrywania się przed matką, którą kochał, lecz widział w tém jéj spokój tylko.
Na wieczorze u państwa Stanisławowstwa, między innymi pościąganymi zewsząd gośćmi, którzy tu odegrywali role teatralnych statystów, był i pan Adolf...
Świeża znajomość dobra z hr. Zdzisławem, któremu starał się być miłym i pożytecznym, ułatwiła mu zaproszenie. Dla chciwego wszystkich przyjemności życia chłopca, wieczór ten nietyle był nasyceniem co tematem do narzekań na swe losy. Budzlła jego zazdrość zamożność jednych, znaczenie drugich, elegancya. Zdawało mu się, że to wszystko jemu należne było i wydarte zostało. Jak wszyscy bezsilni a ambitni i chciwi, oburzał się na to, co zwał niesprawiedliwością i krzywdą od losu doznaną. Złośliwie podpatrywał i szukał śmieszności, rad pochwycić jakąś słabostkę lub winę...
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/150
Ta strona została skorygowana.