ła pod najsroższym nadzorem rodzicielskiéj policyi? Przecież nie popełniłam jeszcze żadnéj takiéj niedorzeczności, aby mi ona zaufanie odjęła!
Matka w końcu znalazła to — słuszném, i hrabia Ludwik za piérwszem swém ukazaniem się meteoryczném w salonie, dostał burę od żony i gorszą od córki.
Eliza wpadła na niego z wymówkami, i oświadczyła, że wcale nie myśli zmieniać postępowania, choćby dla tego, iż toby jéj uwłaczało. Ojciec zmilczał zahuczany.
W piérwszych dniach po téj rozprawie, hrabianka Eliza nawet wychodziła na miasto ze służącym częściéj niż dawniéj i w godzinach gdy najwięcéj osób mogła spotykać.
Czasem fantazya ją prowadziła do Saskiego ogrodu, do sklepów, do alei, ale najzwykléj udawała się wprost na ulicę Bielańską do mieszkania Gertrudy, i tam spędzała godzin kilka. Stary sługa obierał sobie naówczas stanowisko w naprzeciw znajdującym się przyzwoitym szynczku, z którego okien bramę domu widać było, i siedział tam spokojnie dopóki panna nie wyszła.
Matka panny Gertrudy rzadko z łóżka przechodziła do fotelu, a rzadziéj jeszcze mogła z sypialni swéj przejść do innego pokoju... Schorzała, osłabiona, drzemiąca, po całych
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/161
Ta strona została skorygowana.