Zyskał na tém jasny może pogląd na związek wielu gałęzi nauk, które dla specyalistów z sobą węzła łączącego nie mają, ale sąd jego opierał się na więcéj odgadywanych niż docieczonych podstawach.
Uczeni nie brali go na seryo, profani uśmiechali się z tych pretensyj do nauki, zakrawających na monomanię. Książę nie zdawał się ani widzieć jak go sądzono, ani dbać o to. Szedł za popędem, wierny był, jak sądził, powołaniu, nad siły jego było zmienić naturę i zwyciężyć swe zachcianki.
W obcowaniu z ludźmi był to najzacniejszy człowiek w świecie, łagodny, wyrozumiały, wielce grzeczny, i — ściśle uczciwy... Twarz jego nieco długa, blada, piękna, nosiła ślady myśli ciężkich i troski jakiéjś niezwyciężonéj. Ci, co historyę życia jego znali, tłómaczyli to sobie łatwo. Ożeniony z kobietą, do któréj był przywiązany sercem i duszą, doznał bolesnego zawodu. Pokrył tajemnicą nieszczęście swoje, usiłując ocalić honor domu i żony, która wkrótce z nagłéj choroby, jaką rozpacz wywołała, umarła. Zatarto ślady skandalicznego wypadku, który w wątpliwość podano. Książę czcił pamięć zmarłéj, i nigdy z ust jego słówko nawet gorzkie nie wyszło. Pozostałą po niéj córkę wychowywał ojciec z trwogą człowieka, który ostatni swój skarb pragnie
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/197
Ta strona została skorygowana.