ciec, który chętnie swoją wolę i zdanie do jéj przekonań zastosowywał...
Hrabina oznajmiwszy synowi przybycie księcia Ignacego, oczekiwała długo odpowiedzi jego, na którą się nierychło zebrał.
— Nudna to rzecz dom księcia Ignacego, rzekł w końcu. Szanuję go bardzo, ale jeśli tu przez zimę zabawią, mamę zmęczą, a ja nie powiem, żebym się z tego bardzo cieszył.
Podniosła głowę hrabina.
— Moja duszko! z wymówką odezwała się — jakże ty tak możesz surowo, bezwzględnie o tym najzacniejszym domu się wyrażać!
— Zacności wcale nie przeczę — odparł Lambert, — ale książę choruje na uczoność i o niczém nie mówi oprócz tego, co go zajmuje... Pani Szordyńska jest najszanowniejsza w święcie nudziarka, a panna Marta dziecko...
— A ty już się w złém towarzystwie trochę popsułeś i nawykłeś do płochych, trzpioczących się ludzi — przerwała hrabina. Inaczéj umiałbyś ocenić księcia Ignacego, tę poczciwą, przywiązaną jak matka do księżniczki Szordyńską i tego aniołka Martę. Dom jest poważny — i taki właśnie, jakiego nam tu brakło.
Hrabina kończyła ożywiając się, gdy oznajmiono wizytę ranną, bez ceremonii, tych właśnie osób, o których była mowa. Książę już
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/199
Ta strona została skorygowana.