kiego mam hr. Lamberta, ale szalenie rozkochanego w innéj, któréj i po ślubie z pewnością kochać nie przestanie — a! mości książę, krzyknął z ogromnym zapałem pułkownik — toby był kryminał!
Wzdrygnął się książę.
— Ale hr. Laura nic mi o tém nie wspomniała.... Czyż być może, by nie wiedziała?
— Z pewnością nie wie chyba, jak daleko rzeczy zaszły.... mówił Leliwa. Eliza jest niesłychanie śmiałą, wzięła to po matce, piękną, rozumną, czarującą. Rozkochała się zapamiętale, i kompromitując się w oczach całego miasta, opanowała Lamberta....
— A toś mi zabił klina! zawołał książę. Przyznaję ci się, tak, jechałem tu z tym projektem, nie robię przed tobą tajemnicy, było to marzenie moje, wprowadzić najdroższe, jedyne dziecię moje w dom nieposzlakowany, w którym cnoty są tradycyą i spadkiem pokoleń. Lambert.... ale możeż to być, aby on, sensat taki, Anglik poważny, rozmiłował się w płochéj dziewczynie, w córce téj Julii!
— C’est de notoriété publique, skonkludował pułkownik. Zechcesz książę, to się sam naocznie będziesz mógł przekonać o tém, bo ich dwoje, en tête à tête, spotykać można w ulicy, tak zajętych sobą, iż nikogo nie widzą i o nikogo dbać się nie zdają.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/212
Ta strona została skorygowana.