sze od pana Zdzisława. Kocha się w niéj, to niechże się z nią żeni.
— Ale jestżeś pewien? wtrącił Lambert; mnie się to zdaje niepodobném do wiary. Znam twoją siostrę od dziecięctwa, jest dumna, nieprzystępna, nigdy o najmniejszą płochość posądzić nawet nie było można....
— A! tak — dodał Adolf, — ale i na nią przyszła godzina. Zdzisław napastliwy i śmiały, prawdziwie nie wiem jak sobie i czém czy przez kogo utorował drogę, a to wiem z pewnością, że co mówię, święta prawda.
— Mówiłeś o tém z siostrą? zapytał Lambert.
— Z chorym nie ma co mówić o lekarstwie — odparł Adolf.
Hrabia zamilkł znowu, gdy napróżno poczekawszy na odpowiedź, młodzieniec przydał:
— Za mój krok, ja całą odpowiedzialność biorę na siebie. Pan hrabia będziesz tylko łaskaw w imieniu mojém i jako opiekun, rozmówić się z hr. Zdzisławem co sobie myśli? Jeżeli skompromitowawszy siostrę moją, nie zechce jéj dać jedynéj satysfakcyi, jakiéj my wymagać mamy prawo, to jest, jeżeli się nie zechce żenić — ja się ujmę za honor domu!
Lambert wtrącił żywo:
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/231
Ta strona została skorygowana.