— A! a! zawołał oburzony Lambert.
— Cel uświęca środki, dodał rumieniąc się Adolf — to moja rzecz.... jestem bratem....
To mówiąc dobył z kieszeni papier.
— Własnoręczny list pana Zdzisława, dodał ironicznie, — który dowodzi, że się schadzają i widują i na jakiéj stopie są z sobą.
Oniemiał hrabia, list biorąc do ręki.
— Cóż chcesz, żebym z tém zrobił? spytał chmurno.
— Jeśli się zaprze, to dowód niezaprzeczony — dodał Adolf. Po tém co zaszło między siostrą moją a nim, nie pozostaje nic innego, dla rehabilitacyi, nad ożenienie.
Zamyślił się hr. Lambert.
— Mówiłeś pan o tém z siostrą? zapytał raz jeszcze, jakby już nie pamiętał, że brat mu przed chwilą odpowiadał na to pytanie.
— Nie miałem potrzeby mówić z nią o tém.... powtórzył Adolf.
— Należałoby.... może — dodał zakłopotany nieco hr. Lambert — zasięgnąć rady mojéj matki.
— Ja pana hrabiego przyszedłem prosić o jedno, i przytém stoję, odezwał się Adolf — o pośrednictwo do Zdzisława. Jeżeli mi go hrabia odmówisz, udam się do kogo innego.... i proszę zachować to przy sobie. Wyjawienie tajemnicy mogłoby pozbawić Anielę przytułku:
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/233
Ta strona została skorygowana.