lecz proszę, byśmy się nie znali.... Żeń się sobie z tym koczkodanem, u którego mieszkasz i — bywaj zdrów!
Osłupiałemu Adolfowi powtórzyła razy kilka: Bywaj zdrów! i wyprawiła go za drzwi.
Nie mogła mu darować, że list wykradziony Zdzisława, który zdradzał całe jéj z nim postępowanie, dał Adolf w ręce hrabiego.... Listu tego nie czytał on, ale panna Aniela nie mogła przypuścić, aby sekret chciał poszanować i ciekawości nawet nie miał.
Adolf zwrócił się do Lamberta, który mu chłodno bardzo oznajmił, że wczoraj wieczorem odbyły się zaręczyny, a wesele nastąpi po Wielkiéjnocy, bo Zdzisław o to prosił. Państwo młodzi wybierali się potém zaraz za granicę.
Nie można sobie wyobrazić nic smutniejszego, nic silniéj do ziewania pobudzającego nad wieczory u księcia Ignacego. On sam na nich, jak wszędzie, bawił się doskonale, bo miał zawsze jakąś myśl, którą był niezmiernie zajęty, o któréj mówił wtajemniczonym i profanom, która go żywiła i rozgrzewała — lecz goście!!
Hrabina Laura niebywająca nigdzie prawie, szczególniéj wieczorami, dwa razy w tygodniu co najmniéj przyjeżdżała z synem do księcia i siadywała czasem do wpół do jedenastéj.