ko w tym domu pańskim a skromnym, był nie świetny, ani uderzający, lecz starą poświadczający zamożność i nie zbyt gorączkowe ubieganie się za elegancyą modną. Sprzęty kosztowne i piękne nie były świeże, wiele z nich widocznie pochodziło z bardzo dawnych czasów; ale z temi się nie potrzebowano chwalić, jak to gdzieindziéj bywa, posługiwano się niemi, nie przywiązując zbytniéj wagi do ich świadectwa o zamożności spadkowéj rodziny, którego ona nie potrzebowała...
Stół, przy którym pierwsze miejsce zajęła gospodyni, obok niéj opróżnione krzesełko panny Anieli, zasiedli pułkownik, książę Adam i Lambert. Rozmowa mniéj teraz jeszcze się wiodła swobodnie niż przedtém, co łatwo się dało wytłómaczyć przytomnością milczącéj i jak cień przesuwającéj się panny Anieli i nieśmiałego księcia.
Mówiono o rzeczach ogólnych, które mało kogo obchodzić mogły, dających się bez wywołania draźliwości potrącać i zbywać powszedniemi słowy, nie dobywając ani uczucia, ani myśli z tych, co się niemi zabawiali jak w wolanta. Każdy rzucał swe słówko, odbijał delikatnie rzucone naprzeciw siebie, i gra ta towarzyska szła wybornie. Nawet nawykły do popisów z ostrym dowcipem pułkownik brał w niéj udział zastosowując się do ogólnego to-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/25
Ta strona została skorygowana.