— Kochana sędzino! na własne uszy słyszałem rozmowę całą! przerwał książę.
Marta stała ze spuszczonemi oczyma, serce jéj biło; nie chciała się wydać ze swym sekretem, uznała potrzebę dyssymulowania. Znajomość świata miała tak małą, że wyzwolenie zdawało się jéj zawisłem od wyjścia za mąż. Nie chciała uciekać od ojca, aby uciec przyzwoiciéj — jak się jéj zdawało — od męża....
Zagrożona zachwianiem wszystkich swych projektów, poczęła się tłómaczyć.
— Ale, proszę papy — ja bo nic nie powiedziałam takiego.... Trochę mnie głowa boli — byłam w złym humorze, sama nie wiem co mu odpowiadałam!
Szordyńska chwyciła flakon z wódką kolońską, aby natrzeć skronie, złożono wszystko na ból głowy, ojciec się rozczulił, popieścił, a księżniczka wyprosiła się do swojego pokoju spocząć, to jest rozmówić się i naradzić z Józią.
Książę tymczasem naradzał się z sędziną, która usiłowała weń wmówić, że znaczenie rozmowy przywidzeniem było, że ona zna tak swą wychowankę, iż ręczy za jéj uczucia najlepsze dla hrabiego i jego matki.
— Dziecko, zwyczajnie, chciało sobie może pożartować, a książę z tego tak okropne wyciągnąłeś wnioski.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/268
Ta strona została skorygowana.