tém jak się u nas kocha, a na ostatek o kochaniu w ogóle, jako o sprawie przyjemnéj bardzo.
Panna Józefa jednak utrzymywała, że to jest najokropniejsza rzecz, najniebezpieczniejsza, i że ona póki życia kochać nie myśli.
Jak przy wielce ożywionych rozprawach nad tym tematem pisał się memoryał, nie umiemy powiedzieć, szło z nim tak powoli, ale tak powoli, że przy ukończeniu pierwszéj części jego, pannę Józefę Adolf w rączki całował, a ona się nie broniła. Oboje znajdowali, że jakby się dla siebie narodzili....
Do domu powracał pan młody, po tych posiedzeniach z Józią, dziwnie jakiś rozmarzony, zobojętniały dla żony, ale zresztą w niezłym humorze. Oko wprawne jéjmości czytało w twarzy męża jakieś bałamuctwo; lecz nie mogła przypuścić, aby w domu księcia mogło się ono mieścić.
Stosunki dwóch serc stworzonych dla siebie wkrótce stały się bardzo blizkie, tak, że w pewnych razach, gdy żadnéj inwazyi się spodziewać nie było można, pan Adolf wchodził do pokoju Józi i tam mógł odpoczywać.
A że panienka w oczach Szordyńskiéj była wzorem statku i skromności i miała pozwolenie wychodzenia na miasto, pan Adolf się umó-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/303
Ta strona została skorygowana.