Na list ten natychmiast odpisała hrabina z naleganiem najsilniejszém, z zaklęciami, wystawiając potrzebę gwałtowną zgromadzenia wszystkich sił, aby Lamberta wahanie się (już nie mówiła: opór) pokonać. Kończyła tém, że losy rodziny od tego zawisły.
Nie wymawiając się już biedna kasztelanicowa, odpowiedziała krótko, że natychmiast przybędzie; naznaczyła nawet dzień, którego w Warszawie stanąć miała.
Zdziwił się bardzo Lambert, gdy matka nie mówiąc mu o swoich listach, oznajmiła tylko, że kasztelanicowa znudzona zimą na wsi, obiecywała przybyć do nich. Podejrzewał w tém spisek na siebie, lecz poznać nie dał, iż to go dotknęło.
Był już zrezygnowany. Eliza wychodziła za mąż, była dla niego straconą — przyszłość stawała się dla niego obojętną, — mógł się ożenić dla matki, dla rodziny — dla fantazyi.... Wprawdzie księżniczka była mu wstrętliwa i niesympatyczna, wiedział, że jéj miłym być nie mógł, — lecz matkę uspakajał tém, a reszta nie obchodziła go już tak bardzo.
Chłodne życie obowiązków mógł rozpocząć z tą jak z inną....
Dnia oznaczonego na przyjazd kasztelanicowéj, synowi nie mówiąc o tém, hr. Laura wybrała się na spotkanie jéj do Miłosnéj. Lam-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/308
Ta strona została skorygowana.