bert dowiedział się o tém dopiero z zostawionéj do niego przez matkę karteczki, w któréj prosiła, aby pokoje dla kasztelanicowéj przygotował na jéj przyjęcie.
Chciała naprzód widzieć się sam na sam z przybywającą hr. Laura, aby jéj odmalować za wczasu jak stały rzeczy, i wskazać jak miała z Lambertem postąpić. Nawykła do kierowania wszystkiém, staruszka téj roli swéj i teraz się wyrzec nie chciała.
Dwór kasztelanicowéj trochę ze staroświecka liczny, zajmował już austeryę, gdy hr. Laura nadjechała. Ogromna kareta na saniach sześciu końmi ciągniona, w któréj sama pani z Justysią i służącą jechała, furgon z kuchnią, wóz z zapasami podróżnemi, stary marszałek dworu, kamerdyner, dwóch lokajów, towarzyszyli staréj pani.
Kasztelanicowa drogą zmęczona, o kiju wyszła na spotkanie téj, którą siostrą zwykła była nazywać i jak siostrę kochała.
Uściskały się i popłakały z radości.
— Lorko moja, odezwała się przybywająca: widzisz, żem posłuszna, że ci nie wymawiam tego, iż mi się tu staréj i choréj kazałaś przywlec, ale niech ci Bóg nie pamięta. Jak ja, taki koczkodan zatęchły, wydam się tam wśród waszego eleganckiego świata!
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/309
Ta strona została skorygowana.