Hrabina Julia tymczasem przesadzonemi opowiadaniami o przyszłego zięcia fortunie, miłości, dobroci, bawiła hr. Laurę.
Gdy panie wyszły potém, a dwie siostry z sobą zostały, kasztelanicowa zaś nie tając wrażenia, zaczęła chwalić Elizę, hrabina prawie się za to rozgniewała.
Przyszło nawet do bardzo żywéj sprzeczki, którą pani z Zagórzan zakończyła śmiechem i uściskiem.
— Przecież ci już nic od niéj nie grozi, dodała — uspokój się! Może być trochę łotr dziewczyna, ale, że jest bardzo miła — to, bądź co bądź, przyznać jéj muszę. Naturalna....
— Komedyantka! komedyantka! powtarzała słuchać nie chcąc już hr. Laura.
Gdyby nie nagle popsute drogi, niepotrzebną się już czując w Warszawie, kasztelanicowa wybrałaby się była do domu.... Smutno jéj tu było. Spełniła to, co nazywała obowiązkiem względem rodziny; lecz patrząc na Lamberta, czuła prawie zgryzotę sumienia, że się przyczyniła do tego, co go tak zasępiało. Nie mogła prawie sam na sam się z nim dotąd rozmówić, i już prawie na wyjezdném, znalazła chwilę dopiero, któréj użyła najprzód przepraszając czule hrabiego, że była zmuszona gwałt mu zadać.
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/321
Ta strona została skorygowana.