Hrabina Laura miała oprócz troski pewnego nadzoru nad przyszłą synową, zajęcie około wyprawy panny Anieli. Zdziś bardzo wspaniałomyślnie oświadczył, iż przyszła jego żona znajdzie w domu jego wszystko czego będzie potrzebowała, lecz hr. Laura nie mogła na sobie przenieść, aby ją dała i niewyposażoną i nieopatrzoną w pańską wyprawę.
Poświęciła na to dosyć znaczną summę, a w użyciu jéj nietyle szło o praktyczność, ile o pokaźność. Nadzwyczajna zmiana, uderzająca, zaszła w sposobie obejścia się z ludźmi i znajdowania w salonie panny Anieli. Tajony jéj wprzódy wpływ na hr. Laurę teraz się jawnie i ostentacyjnie wykazywał na każdym kroku. Pokora i skromność dawna ustąpiły miejsca jakiéjś pewności siebie, dumie, szorstkości nawet i opryskliwości, z którą niekiedy i narzeczonego przyjmowała. Zdzisław był gościem codziennym, i najczęściéj znajdował pannę Anielę w salonie samą, bo hrabinę nudziły jego czułości. Poufalsza i śmielsza z nim panna Aniela, trzymała go ciągle w pewnéj od siebie odległości, któréj po owych schadzkach wieczornych wcale się pono nie spodziewał.
Znosił to ze stoicyzmem dziwnym hr. Zdzisław, i jedno tylko miał ciągle na ustach: — kiedy ślub??
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/327
Ta strona została skorygowana.