ku, w Elizie bezkarnie się zakochać nie można.
— Spodziewam się! potwierdził pułkownik — lecz, ja powtarzam, lecz — potrzeba znać Lamberta...
— A! mój Boże! żwawo i gorąco poczęła hrabina: niech sobie będzie kim, czém chce, jest mężczyzną młodym, ma w sobie krew... gdy się zakocha.
Z lekka uderzyła w ręce i zamilkła. Pułkownik milczał też, i dawszy się wysłowić gorączce téj, zaczął powoli:
— Pozwoli mi hrabina mówić?
Głową dano mu znak przyzwalający...
— Lambert jest istotnie wyjątkowym... Wiele wziął po matce, nic prawie po ojcu, który był serdecznie dobrym i miękkim człowiekiem. Stara hrabina dała mu swą energię i ten pogląd na świat, pojęcie życia, jakże to mam nazwać? purytańskie, spartańskie, pedantyczne... surowe... Pobyt za granicą zamiast go ożywić, zdaje się, że go jeszcze ostudził...
Hrabina Julia lekko podźwignęła białemi ramionami.
— Kochany pułkowniku, rzekła zniżając głos: — Wszystko to co mówisz, interesuje więcéj Elizkę moją, niż mnie. To jéj rzecz będzie dać sobie z nim rady; a że ma instynkt przedziwny, wolę wielką i piękna jest jak anioł,
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/33
Ta strona została skorygowana.