szcze, iż da mu szczęście, trwożyła się temi widomemi znakami wewnętrznego bolu, do którego się on nie przyznawał....
I jéj niedawno jeszcze tak spokojne, piękne oblicze, pomimo całéj mocy nad sobą, zdradzało trwogę: oczy umywane kilka razy na dzień, były zaczerwienione jak po łzach cichych i skrytych....
Jedna Aniela wiedziała co cierpiała staruszka, i byłaby ulitowała się nad nią, gdyby to cierpienie nie dotykało razem Lamberta....
Od oświadczenia się Zdzisława i zmiany jaka zaszła w jéj losie, panna Aniela nawet powierzchownie zyskała wiele, wypiękniała, bladość jéj bezkrwistą jakiś wewnętrzny ogień zabarwiał. Patrzała śmieléj, mówiła więcéj. Władza, jaką miała nad hr. Laurą, zwiększyła się jeszcze. Zbliżający się ślub, który miał stanowić o przyszłym jéj losie, nie budził w niéj ani żalu po przeszłości, ani trwogi o przyszłość. Pan Adolf, który razem z żoną starał się dowiedzieć o tém co się w pałacu działo, w przeddzień ślubu popróbował przejednać się z siostrą. Przyszedł do niéj sądząc, że w téj chwili poruszona, szczęśliwa wyciągnie do niego rękę, jako do jedynego członka rodziny.
Panna Aniela, któréj pokój zarzucony był sukniami, prezentami narzeczonego, mnóztwem
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/338
Ta strona została skorygowana.