Hrabia Zdzisław z żoną udawał się do rodziców i tegoż wieczoru w podróż do Szwajcaryi. Ślub ściągnął do kościoła tłumy ciekawych, a między innemi pana Adolfa z żoną, który zawczasu zajął takie stanowisko, aby musiał być widziany.
Hrabianka Eliza, któréj ślub miał być nazajutrz, w toalecie bardzo skromnéj, z matką i księciem znajdowała się także w ławce, w któréj ją z daleka widzieć było można. Nieopuszczające ją nigdy grono adoratorów i tu otaczało piękną pannę.
Cały obrzęd odbył się wedle programmu i żadna złowroga drobnostka nie dała powodu do zabobonnych wniosków o przyszłém pożyciu dwóch pięknych par stojących u ołtarza.
Uderzający był powagą, ale i smutkiem pańskiéj swéj twarzy Lambert, majestatyczna hrabina matka jego, uśmiechnięty też Zdziś i wielce wspaniała jego przyszła ściągali oczy.
Hrabina Zdzisławowa płakała rzewnie.
Panna Marta w stanowczéj chwili okazała niespodziane męztwo; niebieskie jéj oczka patrzały wyzywająco, złośliwie....
Niedaleko stojąca Józia, gdyby miała trochę więcéj baczności na to, co ją otaczało, mogłaby była dopatrzyć między ciekawymi swojego adoratora trzymającego pod rękę żonę; byłoby to może dało jéj do myślenia, wy-
Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/342
Ta strona została skorygowana.